zawsze udawały się lepiej, jeśli były dobrze zorganizowane; tłum
spanikowanych ludzi rozchodzących się we wszystkie strony równie dobrze mógł sam się pogubić. Zazwyczaj miasta i hrabstwa miały własne wyspecjalizowane ekipy do odnajdywania zaginionych, ale czasem - gdy brakowało ludzi i czasu – prosiły o pomoc Poszukiwaczy. Oni wiedzieli, jak szukać, byli zdyscyplinowani i umieli trzymać się mapy. Ulica, na której mieszkało dziecko, roiła się od samochodów, służbowych i prywatnych. Ludzie chodzili po ulicy, głośno wołając chłopca po imieniu. Spora grupa zgromadziła się przed domem. Milla zobaczyła półprzytomną z rozpaczy młodą dziewczynę wypłakującą się na ramieniu starszej kobiety. Poczuła, jak ściska jej się żołądek. Ona też tak kiedyś wyglądała. Za każdym razem, gdy widziała zrozpaczoną matkę - i za każdym an43 131 razem, gdy zwracali rodzinie odnalezione dziecko - przed oczyma Milli stawał targ w Chihuahua, a w uszach słyszała płacz swojego synka. Znalazła miejsce, by zaparkować, wyskoczyła z samochodu i wyjęła z niego swój podręczny zestaw awaryjny; Poszukiwacze zawsze nosili ze sobą odzież na zmianę, bo nigdy nie wiedzieli, kiedy nadejdzie wezwanie i co będą mieć wtedy na sobie. Milla wsiadła na tylne siedzenie i pospiesznie ściągnęła spódniczkę, po czym włożyła luźne spodnie bojówki, skarpety i adidasy. Kiedy się przebierała, Diaz był na zewnątrz: oparty plecami o samochód, osłaniał ją przed wzrokiem ciekawskich. Jeszcze bejsbolówka, okulary przeciwsłoneczne i kilka rzeczy do kieszeni: krótkofalówka (każdy Poszukiwacz miał taką), gwizdek, butelka wody, gaza i paczka gumy do żucia. Gwizdek miał pomóc w oznajmieniu innym swojej pozycji, gdyby zawiodło radio; reszta była dla szukanego dziecka. Może nic mu nie będzie, kiedy je znajdą - nigdy nie pozwalała sobie na myślenie, że jednak mogą nie znaleźć poszukiwanego - ale na pewno będzie potrzebowało wody i chętnie przyjmie słodką gumę do żucia. Jej grupa dostrzegła toyotę SUV i właśnie nadchodziła. Prowadził Brian. Chociaż on też miał ciemne okulary, Milla czuła, jak uwaga jej młodego współpracownika skupia się na Diazie. Wyśliznęła się z samochodu, zamknęła drzwi i wrzuciła kluczyki do kieszeni. an43 132 - To jest James - powiedziała, zanim Brian zdążył zadać pytanie. - Pomoże nam w akcji. Kto dowodzi? - Baxter - odparł Brian. - To dobrze. - Porucznik Phillip Baxter był weteranem poszukiwań, spokojnym i sumiennym człowiekiem, na którego zdrowy rozsądek zawsze mogli liczyć. - Jak ma na imię dzieciak? - słyszała, że ludzie wołają „Mac" lub „Mike", więc wolała się upewnić. - Max. Ogólnie zdrowy chłopak, choć dziś nie poszedł do przedszkola ze względu na zapalenie ucha i stan podgorączkowy Matka mówi, że dziecko drzemało, a ona robiła pranie. Kiedy poszła