apartament z siłownia i basenem na dole.
- Jak zarabia na ¿ycie? - Tego sie jeszcze nie dowiedziałem. Trudno wyczuc, skad ma na to srodki. Do baru weszło kilku me¿czyzn, zamówili po piwie i poszli w strone jednego ze stołów bilardowych. - A wielebny? Walt wyłuskał orzeszek z miseczki na stoliku i rozłupał go. - Jeszcze jeden czarus. Były piłkarz, który odnalazł Boga. - Wiem, miałem przyjemnosc poznac go dzisiaj. Walt wrzucił orzeszek do ust. - W zeszłym roku, kiedy pracował w Cahill House, wpadł w powa¿ne kłopoty. W zwiazku z jedna z dziewczat. Ale to dosc niepewne - przyznał Walt. - Dziewczyna opowiedziała wszystko matce, a tak sie składa, ¿e ta matka była... - Pam Delacroix - powiedział Nick. - Słyszałem o tym dzisiaj od detektywa, który zajmuje sie ta sprawa. Policja jej szuka. Walt usmiechnał sie jak kot, który zjadł kanarka. - Sa o krok za mna. - Rozłupał kolejny orzeszek. - Znalazłes ja? - Owszem. - Zadowolony z siebie Walt podrzucił orzeszek w góre i złapał go w otwarte usta. - Ale jak? - Jestem swietny. I korzystam ze wspaniałego zródła, jakim jest Internet. - Popił orzeszek piwem. - Mieszka w Santa Rosa. Pomyslałem sobie, ¿e dzis wieczorem zło¿e jej wizyte. Przyłaczysz sie do mnie? - Nie przegapiłbym takiej okazji - odparł Nick. 379 - Czułem, ¿e bedziesz chciał tam pojechac. Wiesz, to zaczyna byc interesujace. - Albo raczej niebezpieczne - powiedział Nick, głosno myslac. Cały czas usiłował uspic zazdrosc, która dreczyła go od chwili, kiedy Walt powiedział mu o Montgomerym. - Musimy sprawdzic jeszcze kilka rzeczy - dodał. - Byłem dzis z Marla u jej ojca, który ju¿ pomału traci kontakt z rzeczywistoscia. Upierał sie, ¿e Marla nie jest jego córka, ¿e ma na imie Kylie i ¿e prawdziwa Marla była u niego poprzedniego dnia. Bredził cos, ¿e jest córka jakiejs dziwki. Przypuszczam wiec, ¿e kiedys jakas kobieta chciała go zmusic do uznania swojej córki. Walt zmru¿ył oczy. - Zaczne od rejestru urodzin. Pewnie nie znasz jej nazwiska? - Nie, to byłoby zbyt piekne. - Nick dopił swoje piwo. - A to wszystko mo¿e nic nie znaczyc. Stary jest ju¿ jedna noga w grobie. Przyjmuje silne srodki przeciwbólowe. Zdziwiłbym sie, gdyby prze¿ył jeszcze tydzien. Walt kiwnał głowa. - To co robimy? - Zacznijmy od Aleksa. Chce, ¿ebys go sledził i dowiedział sie, gdzie bywa. On twierdzi, ¿e to spotkania w interesach, ale nigdy nie wraca do domu przed północa. - To mi wyglada na kochanke.