sposób umiał w kilku zdaniach nakreślić ich portrety,
opowiedzieć, jak żyją i czym się interesują. Inteligencja i chłonny umysł Tempery gromadziły wiedzę o tych ludziach, a także o życiu wielkich mistrzów pędzla, o których także opowiadał jej ojciec. Tymczasem zainteresowania lady Rothley dotyczyły jedynie światka towarzyskiego, w którym się obracała. Wiedziała o każdej aktualnej piękności, którą adorował król, była poinformowana o tym, który dżentelmen właśnie oddał swe serce urodziwej księżnej Rutland. Nie umykało też jej uwagi, kto obecnie podkochuje się w różowobiałozłotych wdziękach lady Curzon. Dla lady Rothley świat ten był fascynujący, pełen blasku, czaru i luksusu. Temperze zaś wydawał się nierealny — jak szklane kule z zatopionymi w nich śnieżnymi pejzażami. Tempera była obdarzona zmysłem praktycznym i rozsądkiem. To ona prowadziła i kreowała, niby gwiazdę scen, swoją piękną macochę. To ona pilnowała, by Alaine Rothley zawsze znalazła się w odpowiednim czasie i miejscu, gdzie można było otrzymać zaproszenie na różne spotkania. W Ranclagh, w Ascot, na uroczystym otwarciu Akademii Królewskiej w Henley, a nawet czwartego czerwca w Eton na paradzie upamiętniającej urodziny Jerzego Trzeciego — wszędzie tam można było spotkać lady Rothley. Zawsze 14 była zadziwiająco ponętna, a sprawiały to jej pełne, zmysłowe usta, zawsze rozchylone w uśmiechu, i błękitne oczy przepełnione blaskiem, któremu większość mężczyzn nie potrafiła się oprzeć. Bardziej rygorystycznie niż niejedna troskliwa mama Tempera selekcjonowała mężczyzn, którzy, choć na krok nie odstępowali tego cudownego zjawiska, jakim była dla nich lady Rothley, mieli intencje zupełnie różne od tych, jakich mogła sobie życzyć jej macocha. — Wczoraj wieczorem poznałam najbardziej uroczego mężczyznę, jakiego można sobie wyobrazić — powiedziała lady Rothley pewnego razu, kiedy Tempera przyniosła jej śniadanie do łóżka. — Spędziliśmy razem cały wieczór. Kiedy na pożegnanie pocałował mnie w rękę, serce biło mi jak szalone — naprawdę, Tempero! — Jak ten dżentelmen się nazywa? — spytała Tempera. — Lord Lemsford. Słyszałaś o nim? — Nie jestem pewna — odparła. — Sprawdzę w bedekerze towarzyskim. Postawiła tacę ze śniadaniem przy łóżku lady Rothley, która natychmiast poderwała się, by nalać sobie kawy i podnieść pokrywę talerza, ciekawa, co się pod nią znajduje. — Och, Tempero, tylko jedno jajko? — zapytała z wyrzutem. — Ależ wiesz, belle-mère, że musiałam oddać twoje suknie do poszerzenia co najmniej o cal — odparła Tempera. — Ale ja jestem głodna — powiedziała lady Rothley z żalem w głosie. — Bez przerwy jestem głodna. — Jadasz o wiele za dużo tych obfitych dań, które podają